420 metrów szczęścia... za trzy tygodnie będzie na koncie dodatek za pracę w weekend, to chyba zainwestuję szybko w nawijarkę. Na razie ścigam się z czasem. Prawym okiem wyobraźni widzę cudną chustę. Lewym - że nie zdążę zwinąć ręcznie przed wyjściem z domu i kocica mi przerobi wełnę na 420 metrów chaosu...
Jaka cudna niteczka :-) Przepiękne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i również bardzo serdecznie pozdrawiam.
UsuńSama farbowałaś? prezentuje się ślicznie :-)
OdpowiedzUsuńSama kupiłam! No i dzisiaj po otworzeniu szafy i rytualnym okrzyku "przecież nie mam się w co ubrać", wełna sama wskoczyła mi w ręce, więc się doczekała zwinięcia w kłębek. Jak tylko dokończę, co obiecałam dzieciom, to zafunduję sobie jakąś wypasioną chustę z niej.
UsuńZwijarka jak najbardziej się przyda, aby migiem przewinąć te cudowne róże:)
OdpowiedzUsuń