poniedziałek, 2 października 2017

Sezon grzewczy uważam za otwarty!


I bęc!

Wiem, zdarza się, a kanwą życia dziewiarki jest prucie...
Środek długiego weekendu, mam wolny dzień pomiędzy dwoma swiątecznymi, świeci październikowe słońce. Od wczoraj machałam jak szalona drutami, pewna, że dzisiaj pokażę moją śliczną nową czapkę z łotewskiej wełny. Nawet odłożyłam na bok większy test, bo czapka przyrastała w tempie sugerującym fajną sesję już dziś.
No i zonk, bęc, bum... wełna znowu w kłębku, a mi dziwnie. Wiem, testy obarczone są ryzykiem, niemniej... Na zdjęciu czapka chwilę po podjęciu decyzji, że tu nic nie pomoże, do prucia:
Co mi się nie podobało?
Po pierwsze, napisałam z jakiej wełny chcę dziergać (i że w jednym kolorze, bo do wzorzystego szala), odpowiedź była ok, wiec trochę się zdziwiłam dowiedziawszy się, że źle, bo jeden kolor. Takich informacji oczekuję przed rozpoczęciem testu.
Po drugie - ściągacze w czapkach mają sens. Po zmierzeniu czapki bez ściągacza już wiem, że całkiem spory.
Po trzecie - przy zbieraniu oczek z obu stron markera, zostawienie nieruszonego oczka przed i za markerem również ma sens, bo czapkę się dość naciąga i jak oczka zbierane po dwa (k2tog i ssm) do siebie przylegają, to po naciągnięciu próbuje powstać dziura.
Parę pomniejszych nieścisłości we wzorze - drogie designerki, Wasz tester, klient, whatsever, ma prawo czegoś nie rozumieć albo wskazać, że inny sposób opisu byłby przystępniejszy. Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, kiedy wywołało to irytację... no dobra, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, a ja zmykam do innego testu.