niedziela, 30 października 2016

Jesienne drobiazgi, szal 12 i czapka 13/2016

Patrol rzeczny w osobach trzech rowerzystów, przyczepkowicza i psa, postanowił wykorzystać dzisiejszą zmianę czasu (wiecie, tak łatwo wstać i w ogóle, jakoś się człowiek ze wszystkim wyrabia) oraz jesienne słońce i wyciągnęliśmy rowery. Ulubiona trasa nad rzeką - po całym tygodniu przed kompem i albo w pomieszczeniu albo w tej bardziej industrialnej części miasta  - odpoczynek dla oczu i ducha! Krystalicznie czyste powietrze i kojące kolory - żółte liście i białe pienie brzóz, zielone iglaki i jałowce, srebrne kamienie i zimny turkus wody. Ufff.



Ławeczka. Spostrzegawczy dostrzegą sprytnie schowany element grilla. Jak wspomnienie lata, kiedy rzeczywiście nie brakowało grillujących.


Skoro lato minęło, to czy to droga do zimy?


Chociaż nie, brzozy dzielnie pilnują jesieni....

A jak popatrzeć ponad brzozami, dostrzegamy na wzgórzu w oddali białe wieże kościoła:

Za to na wyciągnięcie ręki mnóstwo jagód jałowca:


I wełna pozuje do aparatu pasąc się w najlepsze:


Z wełny ostatnio udało mi się zrobić kilka jednomotkowych drobiazgów, które są w ciągłym użyciu, a jakoś trudno je złapać do obfocenia.

Czapka jesienna dla najmłodszej, kolejna Fasolka do kolekcji:

I last but not least, szalik Close to you, też projekt Justyny Lorkowskiej. Zakochałam się w nim i pewnie namówię męża na porządną sesję, bo jest takowej bardzo wart. U mnie w dodatku dowód na to, że wełna musi poczekać na swój wzór i będzie dobrze. Nieco grubsza skarpetkowa (dlatego szalik na drutach 5,0 - bardzo polecam, bo można osiągnąć przyjemną wielkość z jednego motka!), która leżała, leżała i niby fajna, a jakoś do niczego mi nie pasowała. Aż zobaczyłam ten wzór i wiedziałam, że trzeba spróbować. Noszę codziennie...

Dane techniczne:
czapka Fasolka - druty 2,5 i 3,0, wełna Schöller&Stahl skarpetkowa z bawełną, która na skarpetki zupełnie nie pasuje, a na czapkę dla malucha i owszem
szalik Close to you  - druty 5,0 i wełna Opal Romance 6016




piątek, 7 października 2016

Dzierganie, czytanie i... okolicy poznawanie


Co powiecie na dzierganie w takich okolicznościach przyrody?




Wolny dzień (niemieckie świętowanie zjednoczenia) wykorzystaliśmy na rodzinny spacer. Trasę w jedną stronę pokonał na własnych nogach nawet nasz prawie przedszkolak (wrócić do domu pomogły nosidło oraz moje nogi).

Wczesna jesień jest urocza!



I oczywiście bliskie spotkania na szlaku, tym razem przyjacielska morda się trafiła:



Przez mostek...


trochę w górę:



Uwielbiam jesienny światłocień. I zapach jesiennego lasu.

Na drutach szal Closer, który właśnie poszedł się wyciągać i przeciągać, więc jutro albo pojutrze będzie gotów pokazać się światu. A lektura - dość absurdalna w górach, bo kryminał rodem znad Morza Północnego. Zatytułowany "Nebeltod", czyli śmierc we mgle i rzeczywiście, trup ściele się gęsto, a listopadowa mgła opisana dokładnie tak, jak ją sama pamiętam z pobytu na północy. Na razie podczytuję, a mąż się śmieje, że w lekturze tego typu wynajduję nieścisłości imienniczo-historyczne. Dumna jestem głównie z tego, że wreszcie trafiłam do naszej wiejskiej biblioteki.

Post powstał w ramach Wspólnego Dziergania i Czytania u Maknety, zobaczcie, co dziergają i czytają inni!