niedziela, 18 grudnia 2016

Czapki, czapki!

Uwielbiam grudzień! Jedynie ciemności mnie dobijają, bo chociaż Niemcy, podobnie jak Skandynawowie, są mistrzami oświetlania i podświetlania, to z reguły nie mam co liczyć na więcej naturalnego światła niż pojedyncze promienie:

I to właśnie w takich romantycznych okolicznościach przyrody...

aczkolwiek dojazdy do pracy same w sobie miewają całkiem przyjemne aspekty: 

Zgodnie z prawem Murphy'ego oczywiście w weekendy musi lać albo trzeba spędzić pół dnia w budowlanym albo dzieciory przywloką do domu jakieś gonokoki... najczęściej wszystko razem, a na sesję w plenerze czeka już całe naręcze czapek: 
Fall into the Leaves, test wzoru na rav. Uwielbiam! Łatwy i jednocześnie efektowny ażur, a czapka świetnie układa się na głowie. Bardzo jestem z niej zadowolona, tyle że jak widzicie - czerwonego po ciemku się nie sfotografuje! Wykorzystałam mały motek (50 gr) skarpetkowej wełny Jawoll wygranej na początku roku w KALu u Amanity.

Kolejny test, Lace Charm Hat, też dostępny na Rav. Tym razem dla mojej córki, więc jak tylko zaczną się ferie, zrobię młodej sesję plenerową. Jak zakłada czapkę, to widać piękny wzór lace, który niestety ginie fotografowany na płasko. Czapka na drutach 4,5, więc powstała szybko. Wełna SMC Riana w kolorze pożądanym przez młodą.
Z mojej tradycyjnej miłości do granatów powstała prosta czapka wg projektu własnego. Wykorzystałam na nią kłębek Regii hand-dyed w kolorze lapis lazuli (mianm!), która jest przemiła w dotyku, ale zbyt się kłaczy, żeby zrobić z niej skarpetki. W formie czapkowej ma się doskonale.

Czapka, którą roboczo nazwałam "estońska", bo wygląda jak estońska flaga i bałycki piasek... Kolejny skarpetkowy, tyle że tym razem gruby (Online Country Color, ośmionitkowa), kłębek, który jęczał w czeluściach kartonu z wełną, a w formie czapki dostał nowe życie. Planowo miała to być czapka dla syna, ale wyszła spora i ją przejęłam, skutkiem czego pierwszy raz w życiu mam coś z dodatkiem żółtego!

No i tyle, pracuję, jestem w trakcie ważnych egzaminów (w piątek pisałam państwowy, brr, 11 stron maczkiem, w tym diagramy i tabelki, a tylko 2 godziny, ręce mi zdrętwiały!...a pojutrze kolejny, tym razem językowy) i właściwie wszyscy już odliczamy czas do świąt!