niedziela, 13 września 2015

Jeden dzień - cztery tęcze, śnieg i... wróble

W piątek mieliśmy coś do załatwienia w Garmisch. Od razu na parkingu spojrzałam na góry i tak!, dostrzegłam pierwszy powakacyjny śnieg (widok na pasmo Waxenstein):



Było trochę późno na większą wędrówkę, ale liczyliśmy na porządny górski spacer. Dobrze, że zdjęcie zrobiłam od razu, a nie pięć minut później, bo zachmurzyło się na amen, góry znikły, a na nas spadł deszcz. Byliśmy zawiedzeni, nie ukrywam. Zbyt zawiedzeni, żeby po prostu wrócić do domu i fukać. Nigdy nie wracam z Garmisch fukając. Szybki skręt i zamiast na autostradę, wjechaliśmy na drogę w stronę Mittenwald. Tam padało jeszcze mocniej. Spaceru nie będzie. Kolejny skręt, na powiatówkę w stronę Tölz.

Zjechaliśmy serpentynami nad Walchensee, moje ukochane jezioro. Nie widać przez mgłę przeciwległego brzegu, za to ukazała nam się tęcza. Pierwsza.


Siąpiło ciągle, pojechaliśmy dalej. Przejeżdżaliśmy koło zrekonstruowanej wioski wikingów, o wdzięcznej dla polskiego ucha nazwie Flake. Otwarte. No to stop na zwiedzanie.






W deszczu ruszyliśmy w stronę domu. I nagle przed Benediktbeuren  tęcza. W dwupaku w dodatku, czyli tęcze dwie:





W miarę jak górna bladła, dolna robiła się surrealistycznie wyraźna:



Tęcza, krowy z dzwoneczkami, dzikie jeżyny, niebo w ciągu kilku minut niebieskie niczym w Toskanii, zrobiło się ciepło i dodatkowo rozgrzaliśmy się przygotowaną na wędrówkę herbatą. Ruszyliśmy na zwiedzanie pięknej bazyliki:





Przez dziedziniec...

...do środka:




Stemple powierdzające kolejny etap szlaku Camino de Santiago:
Ponieważ bazyliką (i przyległościami, tam jest jeszcze szkoła kszałcąca pedagogów i pracowników socjalnych, schronisko młodzieżowe, centrum szkoleniowo-konferencyjne itd.) opiekują się salezjanie, w ogrodzie można poczytać sobie cytaty ze św. Jana Bosco. Ten spodobał mi się szczególnie:
Najlepsze, co możemy zrobić na świecie, 
to czynić dobro
być pogodnym
i pozwolić wróblom gwizdać.

 
Koło domu szybkie weekendowe zakupy. Znowu w deszczu, ale na parkingu przed sklepem pokazała nam się tęcza czwarta:


Niesamowite dla mnie, to wszystko to rozegrało się w ciągu jednego popołudnia na przestrzeni poniżej 50 km!


2 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia :-) Tęcza - wspaniała!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądaj czterech tęczy, rzadko kiedy sa tylko dwie :-) Ale wycieczka super :-)

    OdpowiedzUsuń