piątek, 7 października 2016

Dzierganie, czytanie i... okolicy poznawanie


Co powiecie na dzierganie w takich okolicznościach przyrody?




Wolny dzień (niemieckie świętowanie zjednoczenia) wykorzystaliśmy na rodzinny spacer. Trasę w jedną stronę pokonał na własnych nogach nawet nasz prawie przedszkolak (wrócić do domu pomogły nosidło oraz moje nogi).

Wczesna jesień jest urocza!



I oczywiście bliskie spotkania na szlaku, tym razem przyjacielska morda się trafiła:



Przez mostek...


trochę w górę:



Uwielbiam jesienny światłocień. I zapach jesiennego lasu.

Na drutach szal Closer, który właśnie poszedł się wyciągać i przeciągać, więc jutro albo pojutrze będzie gotów pokazać się światu. A lektura - dość absurdalna w górach, bo kryminał rodem znad Morza Północnego. Zatytułowany "Nebeltod", czyli śmierc we mgle i rzeczywiście, trup ściele się gęsto, a listopadowa mgła opisana dokładnie tak, jak ją sama pamiętam z pobytu na północy. Na razie podczytuję, a mąż się śmieje, że w lekturze tego typu wynajduję nieścisłości imienniczo-historyczne. Dumna jestem głównie z tego, że wreszcie trafiłam do naszej wiejskiej biblioteki.

Post powstał w ramach Wspólnego Dziergania i Czytania u Maknety, zobaczcie, co dziergają i czytają inni!

4 komentarze:

  1. Piękne okoliczności dziergania! Fajne kolorki na tych drutach masz. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe okoliczności przyrody-zazdrszczę

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieknie :-) u mnie za oknem dymiący komin sasiadów :( pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń