Co powiecie na dzierganie w takich okolicznościach przyrody?
Wolny dzień (niemieckie świętowanie zjednoczenia) wykorzystaliśmy na rodzinny spacer. Trasę w jedną stronę pokonał na własnych nogach nawet nasz prawie przedszkolak (wrócić do domu pomogły nosidło oraz moje nogi).
Wczesna jesień jest urocza!
I oczywiście bliskie spotkania na szlaku, tym razem przyjacielska morda się trafiła:
Przez mostek...
trochę w górę:
Uwielbiam jesienny światłocień. I zapach jesiennego lasu.
Na drutach szal Closer, który właśnie poszedł się wyciągać i przeciągać, więc jutro albo pojutrze będzie gotów pokazać się światu. A lektura - dość absurdalna w górach, bo kryminał rodem znad Morza Północnego. Zatytułowany "Nebeltod", czyli śmierc we mgle i rzeczywiście, trup ściele się gęsto, a listopadowa mgła opisana dokładnie tak, jak ją sama pamiętam z pobytu na północy. Na razie podczytuję, a mąż się śmieje, że w lekturze tego typu wynajduję nieścisłości imienniczo-historyczne. Dumna jestem głównie z tego, że wreszcie trafiłam do naszej wiejskiej biblioteki.
Post powstał w ramach Wspólnego Dziergania i Czytania u Maknety, zobaczcie, co dziergają i czytają inni!
Piękne okoliczności dziergania! Fajne kolorki na tych drutach masz. :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i piękny szal.
OdpowiedzUsuńWspaniałe okoliczności przyrody-zazdrszczę
OdpowiedzUsuńPieknie :-) u mnie za oknem dymiący komin sasiadów :( pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń