Udział w KALu skarpetkowym w polskiej grupie Ravelry punktualnie doprowadzony do finału:
Wielkie (rozmiar 46!) i kolorowe skarpety Tokio już cieszą nowego właściciela...
Dlaczego Tokio? No właśnie dlatego, że wielkie i kolorowe, a ja ostatnio zachwyciłam się japońskim filmem, który wyświetlany jest w Polsce w kinach studyjnych pod tytułem"Nasza młodsza siostra".
Nostalgiczna, po japońsku delikatna opowieść... o czym? O życiu. O pokonywaniu uprzedzeń, radości z drobiazgów, decyzjach, rozkwitaniu i przemijaniu... oraz o słabości do tostów z makrelą, kwitnących wiśniach i skutkach picia wina śliwkowego. Rzadko zdarza mi się słyszeć, żeby widzowie po projekcji bili brawa, a tu się zdarzyło - uważam, że bardzo zasłużenie. A skoro jesteśmy przy radości z drobiazgów, odkryłam nowe wspaniałe miejsce w Monachium. W niedzielę pogoda była zbyt niepewna na dłuższą wycieczkę, poszliśmy więc do ogrodu botanicznego (Botanischer Garten, dzielnica Nymphenburg, wstęp 4,50 eur dorośli, 3 eur ulgowo, dzieci do lat 18 i seniorzy za darmo). Zachwyciłam się i polecam wszystkim, którzy będąc w Monachium, chcieliby obejrzeć efekt kilkudziesięciu lat tytanicznej pracy ogrodników!
Na zachętę zajawka, co można aktualnie podziwiać.Irysy w wielu odmianiach, mnie jakoś ujęły te, chociaż nigdy nie lubiłam brzoskwiniowego ani łososiowego:
Lilie wodne, między którymi kumkają żaby:
I oczywiście kwitną róże...
oraz piwonie w wielu odmianach. Teraz marzę o piwoniach we własnym ogrodzie.
Różne japońskie też są, bez obaw ;)
Ale to nie wszystko! Oprócz ekspozycji na dworze, zwiedzający mogą udać się do wielkich szklarni (naprawdę są duże i wysokie, więc będąc w środku właściwie nie czuje się, że to szklarnia), w których za pomocą odpowiedniej temperatury, wilgotności, nasłonecznienia odwzorowano różne warunki klimatyczne i odpowiednią dla nich przyrodę.
Jest kaktusiarnia:
Półpustynia Meksyku:
Afryka i Madagaskar:
Kolory lasu tropikalnego (gorąco i parno!):
Palmy i bambusy, zwróćcie uwagę na proporcje tych roślin i zwiedzających, dorosłych ludzi:
... i chyba nie mam sumienia przedłużać, jako że szklarni jest 10, łącznie z Jeziorem Wiktoria, roślinami z czasów dinozaurów, rośłinami użytkowymi oraz... mięsożernymi (te ostatnie za szybą!).
Jeżeli będziecie mieć okazję, wybierzcie się koniecznie do ogrodu botanicznego! Lepszego nie mają pewnie nawet w Tokio ;)
Rewelacyjne skarpetki :-) Nie starczyłoby mi cierpliwości na dzierganie takiego rozmiaru... podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńPiękne widoku z ogrodu botanicznego. Wspaniałe zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiesz co, cierpliwość to rzecz względna ;)
UsuńPo pierwsze, można zawsze przyjąć za swoje niemieckie powiedzenie "der Weg ist das Ziel" - czyli droga jest celem... i dłubać sobie taką łatwiznę np. dojeżdżając do pracy. Po drugie te skarpetki są gładkie i wiem, że bardzo, ale to bardzo odechciało mi się takich wielkich z wrabianym wzorem!
pozdrowienia serdeczne, a.